Prof. Marek Przeniosło napisał:
"Podobnie nie posiadamy informacji na temat losów Stefana Bandery w kolejnych dwóch latach. Prawdopodobnie pod koniec 1937 r. lub na początku 1938 r. przeniesiono go do innego więzienia"*.
Otóż już wiemy, że w dniu 24 marca 1938 roku naczelnik M. Butwiłowicz otrzymał rozkaz z Ministerstwa Sprawiedliwości nakazujący przeniesienie Bandery z więzienia na Świętym Krzyżu do więzienia we Wronkach. Rozkaz ten wykonano w dniu 25 marca 1938 r. Wraz z Banderą do innych więzień wysłano czterech innych bandytów ukraińskich. Poniżej jako pierwsi prezentujemy ten rozkaz.
Bandera odsiadywał w więzieniu wyrok dożywocia (skazany na karę śmierci zamienioną na dożywocie), za organizację zamachów terrorystycznych, w tym na ministra spraw wewnętrznych B. Pierackiego. Przeniesienie nastąpiło w wyniku informacji jakoby terroryści ukraińscy planowali odbicie Bandery. Przez cały pobyt S. Bandery na Św. Krzyżu obowiązywały zaostrzone przepisy bezpieczeństwa m.in. zamknięto wieżę widokową dla zwiedzających, czy wprowadzono rejestr odwiedzających klasztor.
*M. Przeniosło, Więzienie na Świętym Krzyżu w latach 1918-1939, w: Klasztor na Świętym Krzyżu w polskiej kulturze narodowej, pod red. R. Grya i ks. J. Olszewskiego, Kielce 2000, s. 218.
Elenchus.pl
Historie Ciekawe
sobota, 23 lipca 2016
czwartek, 26 marca 2015
Bunt w Więzieniu Ciężkim na Św. Krzyżu cz. 2 - Historia Władysława Poczty.
Czytelnicy moich tekstów, jako pierwsi mogli poznać historię i niepublikowane wcześniej zdjęcia z buntu w więzieniu na Św. Krzyżu. W poniższym tekście jako pierwsi poznają twarz i pełny życiorys jednego z przywódców tej rebelii – Władysława Poczty.
Przyborów - niewielka osada górnicza położona niedaleko Ostrowca Świętokrzyskiego. Tyle informacji dostarcza nam Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich. Wiemy jednak, że osada w Przyborowie była związana z zakładami w Bodzechowie, gdzie w 1830 roku podjęto decyzję o wybudowaniu ciągu fabryk i kopalń żelaza. Wielki piec miał stanąć w Denkowie a fryszerki w Bodzechowie i Borowni. 13 lutego 1841 roku dokonano odbioru wielkiego pieca i kuźni wraz z systemem hydroenergetycznym. W 1852 roku uruchomiono w Bodzechowie odlewnię i walcownię. Cały kombinat zatrudniał 277 robotników. Około 1875 roku zwiększono trzykrotnie produkcję. W 1881 roku sprowadzono maszyny parowe. W latach 90-tych XIX w. zbudowano w Bodzechowie wielki piec na koks oraz piece stalownicze systemu Simensa-Martina. To właśnie w takiej okolicy przyszedł na świat Władysław Poczta. Samo nazwisko również wydaje się ciekawe, notowane już w XV wieku, może oczywiście pochodzić od instytucji zajmującej się przesyłaniem korespondencji, ale również od staropolskiego: dar, podarek czy szacunek. Może również pochodzić od "pocztowego", czyli szeregowego w chorągwiach jazdy. Urodził się 9 kwietnia 1900 roku. Zastanawiając się nad życiem przestępcy zazwyczaj szczególną uwagę zwracamy na rodzinę i środowisko w jakim się wychowywał. Wiadomo, że Franciszek i Józefa z domu Janasiewicz - rodzice Władysława - urodzili się również w Przyborowie. Ojciec był starszy o siedem lat od matki. Oboje pracowali w Zakładach Metalowych i Papierniczych w Bodzechowie, co jest ważną wskazówką i świadczy o tym, że Władysław nie wychowywał się w skrajnej biedzie. Już nawet jedna osoba pracująca w takich zakładach jak te w Bodzechowie mogła utrzymać całą nawet liczną rodzinę.
Oczywiście na poziomie i warunkach w jakich żyła ówczesna klasa robotnicza. Rodzice byli „niegramotni” czyli niepiśmienni. Sześcioro dzieci Franciszka i Józefy zostało ochrzczonych, co może również świadczyć o przywiązaniu do tradycji i troski o wychowanie dzieci. Dowodem na to mogą być „listy o łaskę” pisane systematycznie co roku (aż do 1938 roku) do Prezydenta Polski przez gminnego pisarza Cudzika w imieniu rodziców Poczty, gdzie ci podnosili swoje oddanie dla religii i tradycji. Było to trudne zadanie, bo na tych uprzemysłowionych terenach ruch socjalistyczny i komunistyczny (z założenia antykościelny) miał ogromne wpływy i poparcie. W czasie rewolucji 1905 roku powstała w wyniku protestów i strajków robotników związanych z PPS„Republika Ostrowiecka”. W Ostrowcu Świętokrzyskim i okolicy w okresie międzywojennym Komunistyczna Partia Polski miała najsilniejsze struktury na Kielecczyźnie, warto również wspomnieć, że struktury te były jednolite narodowo tzn. nie było w nich ani jednego Żyda (Wiązało się to z akcją nakazaną przez Moskwę, „odżydzania” struktur KPP). Czołową postacią komunistów w tym miesicie był urodzony w Ostrowcu Władysław Spychaj vel Sobczyński, sowiecki szpieg, a po wojnie szef Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Kielcach. Funkcję tę sprawował od lutego 1946 roku, a odszedł - po Pogromie w Kielcach - w lipcu 1946. Zapewne nominacja ta nie była przypadkowa i sowieci mieli w pamięci jego sukcesy w „odżydzaniu” struktur KPP w Ostrowcu Świętokrzyskim.
W wieku dziewięciu lat – Władek, mały blondynek o niebieskich oczach - poszedł do szkoły, co w Kongresówce nie było taką rzeczą oczywistą (a dobrze świadczy o niepiśmiennych rodzicach). Jak podaje spis z 1897 roku w Królestwie Polskim było prawie 70% analfabetów. Po czterech latach nauki rozpoczął pracę w tych samych zakładach, w których pracowali jego rodzice. W fabryce tej został przyuczony do zawodu elektrotechnika i taką funkcję pełnił w zakładach w Bodzechowie. Początek XX w. to również początek upadku Zakładów „Bodzechów”. Kryzys w branży metalurgicznej, strajki w 1905r. i konkurencja zakładów ostrowieckich spowodowały systematyczny zanik produkcji. Zapewne to była przyczyna dla której Władysław Poczta w 1918 roku wstąpił na ochotnika do formowanego w Kielcach Pułku Piechoty im. Tadeusza Kościuszki, który 2 grudnia 1918 roku przekształcony został w 25 Pułk Piechoty. W czasie wojny polsko - bolszewickiej pułk ten wszedł w skład 7 Dywizji Piechoty i działał w okolicach Chełma, gdzie w wyniku toczonych walk, Poczta został ranny. W marcu 1922 roku został zdemobilizowany i powrócił w swoje rodzinne strony. Niestety smutna rzeczywistość młodego państwa, wyniszczonego przez wojnę, determinuje przyszłość Poczty. W cywilu nie mógł znaleźć zajęcia, podobnie jak jego dwie siostry, które w latach 20 -tych wyjechały do pracy w kopalniach Francji i Belgii, dzieląc tym samym los tysięcy Polaków. Ogromne bezrobocie prowadziło w krótkim czasie do demoralizacji i wzrostu przestępczości. 12 czerwca 1922 roku Władysław Poczta wraz z kolegami mającymi również zaliczoną służbę wojskową (przy jednym z nich znaleziono nawet przepustkę 10 Pułku Strzelców Konnych) przy użyciu dwóch karabinów typu włoskiego i jednego typu rosyjskiego, oraz rewolweru i dwóch granatów będąc pod wpływem alkoholu dokonali napadu na dom rodziny Kulczyckich w Przyborowie. Terroryzując właścicieli zrabowali 700 tys. marek i biżuterię. Dość szybko złapano sprawców, tym bardziej że wszyscy pochodzili z tej lub sąsiednich wsi. Na mocy wyroku sądu doraźnego przy Sądzie Okręgowym w Radomiu, na sesji wyjazdowej w Sandomierzu, wszyscy członkowie bandy zostali skazani na karę dożywotniego więzienia. Władysław Poczta trafił do więzienia ciężkiego na Św. Krzyżu.
Opis więzienia i samego buntu można przeczytać w pierwszej części, warto jednak jeszcze na chwilę powrócić do tego tematu i przytoczyć zeznania jakie złożył w czasie trwania procesu bohater tego artykułu. Władysław Poczta zeznawał jako dziewiąty i wyjaśniał: „Projekt ucieczki, na którą wszyscy się zgodzili, powstał przed trzema tygodniami z inicjatywy Kowalskiego. Idąc do łaźni, na podwórku więziennem, Kowalski krzyknął „brać”. Kudlak, Małysza i Dudek rzucili się na Ciechowskiego, a Bajgier i Wyjadko na dozorcę Chrząstowskiego, ja zaś, z dziesięcioma innymi, udaliśmy się w kierunku kancelarii. Ja dopadłem drzwi kancelarii, gdzie był sekretarz i zamknąłem takowe. Sekretarz zdziwiony pytał „co jest, co jest”. Do drugich drzwi rzucił się Karczewski, a reszta poszła po karabiny. Kowalski dał rozkaz pójścia na mur, dostawiwszy tam drabinę, Kulik wszedł na nią pierwszy, lecz zaraz został ranny. Drugi wszedł Kowalski, lecz przekonawszy się, że było za wysoko, kazał nam przejść na drugą stronę t. j. od strony kuchni. Biegnąc z karabinami zostałem ranny. Przywlekłszy się do kancelarii zostawiłem karabin, a dowiedziawszy się, że Kowalski zabity, pobiegłem do pralni i pozostałem tam do końca. W pralni zastałem Paśnickiego i Kudlarza rannych, - Ciechowskiego dozorcę dusił Małysza. Wszyscy strzelali prócz Paśnickiego, Biłaniuka i Żdana, amunicję nosił Biłaniuk. Gdy wyszedłem z kancelarii, Chrząstowski już był zabity.”Według prokuratury to właśnie Poczta przejął dowodzenie buntownikami, choć większość zeznających wskazywała na Piotra Dudka, ale żaden z nich nie miał takiego autorytetu jak Kowalski. Według zeznań Jana Żebro i Adama Konarskiego po śmierci Kowalskiego więźniowie mieli głośno wypowiadać swój żal z tego powodu, dopowiadając ze gdyby żył na pewno by im udało się uciec. Nie dziwi więc też fakt, że pomiędzy tymi którzy przejęli dowodzenie buntem doszło do kłótni. Jak zeznał Jan Kudlak, kiedy Poczta dotarł do pralni doszło między nim a Dudkiem do sprzeczki, gdzie Poczta mówił aby się poddać teraz, natomiast Dudek chciał przeczekać do nocy a potem przebijać się do lasu. Zresztą ten ostatni bronił się najdłużej, aż został ciężko raniony w wyniku czego zmarł.
Poczta, ten który przeżył z grupy planującej i kierującej buntem, został skazany na karę śmierci. Prezydent skorzystał z prawa łaski, zamieniając ją na karę bezterminowego więzienia.
Początkowo Poczta trafił do więzienia w Rawiczu następnie do Wronek, gdzie doczekał wybuchu wojny. Okres okupacji jest zagadką. Może walczył w partyzantce, ale musiało być to AK lub NSZ czy BCH. Wykluczyć natomiast należy partyzantkę komunistyczną, ponieważ w życiorysie jaki załączył do podania o przyjęcie do Urzędu Bezpieczeństwa, nie wspomniał nawet o tym, a akurat ten fakt tylko mógłby mu pomóc w karierze resortowca. Napisał natomiast, że we wrześniu 1939 roku „więzienie zostało rozpuszczone” a on wstąpił na ochotnika do Wojska Polskiego i walczył z Niemcami. Trafił do niewoli, z której oswobodziła go Armia Czerwona. Problem polega na tym, że sam w ankiecie personalnej napisał, że posiadał żonę, która zmarła w 1945 roku. W dokumentach więziennych poświęconych Poczcie nie ma śladu po tym, aby w czasie odsiadywania kary zawarł związek małżeński. Musiał zatem uczynić to w czasie okupacji. Jeżeli trafił do obozu jenieckiego w Szczecinie, wydaje się że nie miał takiej możliwości. Zapewne w wyniku działań wojennych odzyskał wolność i pracował może jako robotnik przymusowy czy najemny w jakimś gospodarstwie, gdzie poznał Marię Boguszewską urodzoną w 1910 roku i zamieszkałą w Biżynie pow. Włocławski. Tą sprawę mogłaby wyjaśnić rodzina, niestety żyjący członkowie rodziny Pocztów nic na temat życia Władysława nie wiedzą. Po oswobodzeniu, miał wrócić do Berezli w rodzinne strony, do swojej siostry. W pobliskim Denkowie wstąpił do Polskiej Partii Robotniczej. W kwietniu 1945 roku Władysław Poczta został przyjęty w szeregi kieleckiego Urzędu Bezpieczeństwa, został członkiem grupy szturmowej w randze sierżanta. Jako „szturmowiec” wziął udział w kilkudniowej bitwie kolaboracyjnych służb bezpieczeństwa i Armii Czerwonej przeciw podziemiu niepodległościowemu. Rozegrała się ona na terenie województwa kieleckiego na linii Palonki - Chruścice między Buskiem a Pińczowem. Oddział por. Sikorskiego ps. „Jarema” (wcześniej adiutant Antoniego Szackiego „Bohuna”) podążał na koncentracje wojsk, na której miało dojść do połączenia z oddziałem kpt. Kołacińskiego ps. „Żbik”. Celem koncentracji miało być rozbicie więzienia w Pińczowie lub Kielcach. Oddział „Jaremy” liczył około 120 ludzi. Składał się z byłych żołnierzy AK, NSZ, dezerterów z ludowego Wojska Polskiego oraz ze skoczków z Brygady Świętokrzyskiej. Mimo tego większość oddziału stanowili młodzi niedoświadczeni ludzie. To samo można powiedzieć o dowódcy oddziału por. Sikorskim, który praktycznie nie miał większego doświadczenia w dowodzeniu ludźmi w boju. 28 maja 1945 roku wojsko Jaremy zatrzymało się na postój we wsi Palonki. Tak liczna grupa umundurowanych i uzbrojonych ludzi nie uszła uwagi lokalnych konfidentów, którzy powiadomili o tym fakcie PUBP w Busku Zdroju. Zorganizowana naprędce Grupa Operacyjna złożona z lokalnych funkcjonariuszy UB, MO i członków PPR z Buska Zdroju i okolic nie zaskoczyła polskich żołnierzy, szybko zorganizowana obrona i kontratak por Kowalskiego „Groma” (zastępcy „Jaremy”) rozbiły strachliwy oddział sowieckich kolaborantów. Jeszcze tego samego dnia wiadomość o klęsce sił bezpieczeństwa dotarła do Kielc, gdzie Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego wspólnie z „Radziecką Komendą Wojenną” zorganizował nową Grupę Operacyjną, w skład której weszła Kompania Szturmowa WUBP ( z Pocztą w składzie) i czerwonoarmiści. Tym razem to siły sowieckie dysponujące ciężką bronią były górą - rozbiły polski oddział. Dużo było w tym winy por. „Jaremy” (śmiertelnie raniony i najprawdopodobniej dobity przez sowietów), który zamiast unikać walnej bitwy przyjął ją. Wiedząc że większość oddziału jest niedoświadczona, zmęczona poprzednim starciem, a do tego oddział został niejako „rozpoznany bojem” przez poprzednią potyczkę.
Dowodzenie resztą oddziału przejął por. Kowalski „Grom”, który wydaje się, że dysponował znacznie większym talentem dowódczym niż jego poprzednik. To on zebrał resztki oddziału, a po tym gdy upewnił się co stało się z „Jaremą”, nakazał odwrót. „Grom” skutecznie wymykał się obławie, mimo kilkukrotnych ataków bezpiecznie doprowadził oddział do zgrupowania kpt. Kołacińskiego „ Żbika”. Był to ciężki czas dla całej niepodległościowej konspiracji na Kielecczyźnie ponieważ w ręce Sowietów wpadło całe archiwum oddziału. Por. „Grom” tak wspominał ten czas: „Myśmy cały czas byli w ruchu, akcja za akcją. W porównaniu z Brygadą Świętokrzyską to w brygadzie to były wczasy […] Czasem nie spaliśmy po dwa tygodnie” [Cyt. za : A. Filus, Oddział Narodowych Sił Zbrojnych por. Alojzego Sikorskiego „Jaremy” (marzec – czerwiec 1945 roku), w: Społeczeństwo a władza między Wisłą a Pilicą 1945 – 1948, Lublin 2012, s.48.]. Co działo się z Władysławem Pocztą? Podczas starcia został ciężko ranny, a jego udział w tej bitwie tak opisał dowódca Kompanii Szturmowej WUBP kpt. Przelot: „W dniu 29 -V-45 r. w walce stoczonej z bandą – reakcyjną N.S.Z. w lasach w okolicy Busko-Chmielnik został ciężko ranny, sierż z Komp. Szturmowej Poczta Władysław. Nadmienić należy iż sierż Poczta jako dowódca 1-go plutonu Komp. Szturmowej, w walce tej wykazał dzielność i zachował się nieprzepartą odwagą” [Pisownia oryginalna]. Poczta leczył się w szpitalu w Kielcach, Krakowie, a następnie w sanatorium wojskowym w Kudowie Zdroju. Za zasługi w zwalczaniu podziemia niepodległościowego został uhonorowany „Brązowym Krzyżem Zasługi” oraz nagrodą pieniężną.Składając jednak podanie o przyjęcie do UB zataił swoją przeszłość kryminalną oraz swój udział w wojnie polsko bolszewickiej. W związku z czym został usunięty 23 stycznia 1947 roku z szeregów bezpieki. Mimo zatajenia swojej przeszłości został zatrudniony jako portier w wojskowym sanatorium w Kudowie Zdroju.
...i to by było na tyle.
Pisząc tekst korzystałem z:
Archiwum Państwowe w Kielcach.
Centralne Archiwum Wojskowe.
Delegatura IPN w Kielcach.
Już wkrótce:
Naczelnik Butwiłowicz - szkic do biografii.
W przygotowaniu:
Jan Kowalski – buntownik.
Jak zwykle niepublikowane zdjęcia i dokumenty.
Przyborów - niewielka osada górnicza położona niedaleko Ostrowca Świętokrzyskiego. Tyle informacji dostarcza nam Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich. Wiemy jednak, że osada w Przyborowie była związana z zakładami w Bodzechowie, gdzie w 1830 roku podjęto decyzję o wybudowaniu ciągu fabryk i kopalń żelaza. Wielki piec miał stanąć w Denkowie a fryszerki w Bodzechowie i Borowni. 13 lutego 1841 roku dokonano odbioru wielkiego pieca i kuźni wraz z systemem hydroenergetycznym. W 1852 roku uruchomiono w Bodzechowie odlewnię i walcownię. Cały kombinat zatrudniał 277 robotników. Około 1875 roku zwiększono trzykrotnie produkcję. W 1881 roku sprowadzono maszyny parowe. W latach 90-tych XIX w. zbudowano w Bodzechowie wielki piec na koks oraz piece stalownicze systemu Simensa-Martina. To właśnie w takiej okolicy przyszedł na świat Władysław Poczta. Samo nazwisko również wydaje się ciekawe, notowane już w XV wieku, może oczywiście pochodzić od instytucji zajmującej się przesyłaniem korespondencji, ale również od staropolskiego: dar, podarek czy szacunek. Może również pochodzić od "pocztowego", czyli szeregowego w chorągwiach jazdy. Urodził się 9 kwietnia 1900 roku. Zastanawiając się nad życiem przestępcy zazwyczaj szczególną uwagę zwracamy na rodzinę i środowisko w jakim się wychowywał. Wiadomo, że Franciszek i Józefa z domu Janasiewicz - rodzice Władysława - urodzili się również w Przyborowie. Ojciec był starszy o siedem lat od matki. Oboje pracowali w Zakładach Metalowych i Papierniczych w Bodzechowie, co jest ważną wskazówką i świadczy o tym, że Władysław nie wychowywał się w skrajnej biedzie. Już nawet jedna osoba pracująca w takich zakładach jak te w Bodzechowie mogła utrzymać całą nawet liczną rodzinę.
![]() |
Władysław Poczta w mundurze "szturmowca" UB |
W wieku dziewięciu lat – Władek, mały blondynek o niebieskich oczach - poszedł do szkoły, co w Kongresówce nie było taką rzeczą oczywistą (a dobrze świadczy o niepiśmiennych rodzicach). Jak podaje spis z 1897 roku w Królestwie Polskim było prawie 70% analfabetów. Po czterech latach nauki rozpoczął pracę w tych samych zakładach, w których pracowali jego rodzice. W fabryce tej został przyuczony do zawodu elektrotechnika i taką funkcję pełnił w zakładach w Bodzechowie. Początek XX w. to również początek upadku Zakładów „Bodzechów”. Kryzys w branży metalurgicznej, strajki w 1905r. i konkurencja zakładów ostrowieckich spowodowały systematyczny zanik produkcji. Zapewne to była przyczyna dla której Władysław Poczta w 1918 roku wstąpił na ochotnika do formowanego w Kielcach Pułku Piechoty im. Tadeusza Kościuszki, który 2 grudnia 1918 roku przekształcony został w 25 Pułk Piechoty. W czasie wojny polsko - bolszewickiej pułk ten wszedł w skład 7 Dywizji Piechoty i działał w okolicach Chełma, gdzie w wyniku toczonych walk, Poczta został ranny. W marcu 1922 roku został zdemobilizowany i powrócił w swoje rodzinne strony. Niestety smutna rzeczywistość młodego państwa, wyniszczonego przez wojnę, determinuje przyszłość Poczty. W cywilu nie mógł znaleźć zajęcia, podobnie jak jego dwie siostry, które w latach 20 -tych wyjechały do pracy w kopalniach Francji i Belgii, dzieląc tym samym los tysięcy Polaków. Ogromne bezrobocie prowadziło w krótkim czasie do demoralizacji i wzrostu przestępczości. 12 czerwca 1922 roku Władysław Poczta wraz z kolegami mającymi również zaliczoną służbę wojskową (przy jednym z nich znaleziono nawet przepustkę 10 Pułku Strzelców Konnych) przy użyciu dwóch karabinów typu włoskiego i jednego typu rosyjskiego, oraz rewolweru i dwóch granatów będąc pod wpływem alkoholu dokonali napadu na dom rodziny Kulczyckich w Przyborowie. Terroryzując właścicieli zrabowali 700 tys. marek i biżuterię. Dość szybko złapano sprawców, tym bardziej że wszyscy pochodzili z tej lub sąsiednich wsi. Na mocy wyroku sądu doraźnego przy Sądzie Okręgowym w Radomiu, na sesji wyjazdowej w Sandomierzu, wszyscy członkowie bandy zostali skazani na karę dożywotniego więzienia. Władysław Poczta trafił do więzienia ciężkiego na Św. Krzyżu.
![]() |
Ułaskawienie Władysława Poczty |
Poczta, ten który przeżył z grupy planującej i kierującej buntem, został skazany na karę śmierci. Prezydent skorzystał z prawa łaski, zamieniając ją na karę bezterminowego więzienia.
Początkowo Poczta trafił do więzienia w Rawiczu następnie do Wronek, gdzie doczekał wybuchu wojny. Okres okupacji jest zagadką. Może walczył w partyzantce, ale musiało być to AK lub NSZ czy BCH. Wykluczyć natomiast należy partyzantkę komunistyczną, ponieważ w życiorysie jaki załączył do podania o przyjęcie do Urzędu Bezpieczeństwa, nie wspomniał nawet o tym, a akurat ten fakt tylko mógłby mu pomóc w karierze resortowca. Napisał natomiast, że we wrześniu 1939 roku „więzienie zostało rozpuszczone” a on wstąpił na ochotnika do Wojska Polskiego i walczył z Niemcami. Trafił do niewoli, z której oswobodziła go Armia Czerwona. Problem polega na tym, że sam w ankiecie personalnej napisał, że posiadał żonę, która zmarła w 1945 roku. W dokumentach więziennych poświęconych Poczcie nie ma śladu po tym, aby w czasie odsiadywania kary zawarł związek małżeński. Musiał zatem uczynić to w czasie okupacji. Jeżeli trafił do obozu jenieckiego w Szczecinie, wydaje się że nie miał takiej możliwości. Zapewne w wyniku działań wojennych odzyskał wolność i pracował może jako robotnik przymusowy czy najemny w jakimś gospodarstwie, gdzie poznał Marię Boguszewską urodzoną w 1910 roku i zamieszkałą w Biżynie pow. Włocławski. Tą sprawę mogłaby wyjaśnić rodzina, niestety żyjący członkowie rodziny Pocztów nic na temat życia Władysława nie wiedzą. Po oswobodzeniu, miał wrócić do Berezli w rodzinne strony, do swojej siostry. W pobliskim Denkowie wstąpił do Polskiej Partii Robotniczej. W kwietniu 1945 roku Władysław Poczta został przyjęty w szeregi kieleckiego Urzędu Bezpieczeństwa, został członkiem grupy szturmowej w randze sierżanta. Jako „szturmowiec” wziął udział w kilkudniowej bitwie kolaboracyjnych służb bezpieczeństwa i Armii Czerwonej przeciw podziemiu niepodległościowemu. Rozegrała się ona na terenie województwa kieleckiego na linii Palonki - Chruścice między Buskiem a Pińczowem. Oddział por. Sikorskiego ps. „Jarema” (wcześniej adiutant Antoniego Szackiego „Bohuna”) podążał na koncentracje wojsk, na której miało dojść do połączenia z oddziałem kpt. Kołacińskiego ps. „Żbik”. Celem koncentracji miało być rozbicie więzienia w Pińczowie lub Kielcach. Oddział „Jaremy” liczył około 120 ludzi. Składał się z byłych żołnierzy AK, NSZ, dezerterów z ludowego Wojska Polskiego oraz ze skoczków z Brygady Świętokrzyskiej. Mimo tego większość oddziału stanowili młodzi niedoświadczeni ludzie. To samo można powiedzieć o dowódcy oddziału por. Sikorskim, który praktycznie nie miał większego doświadczenia w dowodzeniu ludźmi w boju. 28 maja 1945 roku wojsko Jaremy zatrzymało się na postój we wsi Palonki. Tak liczna grupa umundurowanych i uzbrojonych ludzi nie uszła uwagi lokalnych konfidentów, którzy powiadomili o tym fakcie PUBP w Busku Zdroju. Zorganizowana naprędce Grupa Operacyjna złożona z lokalnych funkcjonariuszy UB, MO i członków PPR z Buska Zdroju i okolic nie zaskoczyła polskich żołnierzy, szybko zorganizowana obrona i kontratak por Kowalskiego „Groma” (zastępcy „Jaremy”) rozbiły strachliwy oddział sowieckich kolaborantów. Jeszcze tego samego dnia wiadomość o klęsce sił bezpieczeństwa dotarła do Kielc, gdzie Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego wspólnie z „Radziecką Komendą Wojenną” zorganizował nową Grupę Operacyjną, w skład której weszła Kompania Szturmowa WUBP ( z Pocztą w składzie) i czerwonoarmiści. Tym razem to siły sowieckie dysponujące ciężką bronią były górą - rozbiły polski oddział. Dużo było w tym winy por. „Jaremy” (śmiertelnie raniony i najprawdopodobniej dobity przez sowietów), który zamiast unikać walnej bitwy przyjął ją. Wiedząc że większość oddziału jest niedoświadczona, zmęczona poprzednim starciem, a do tego oddział został niejako „rozpoznany bojem” przez poprzednią potyczkę.
![]() |
Podanie o przyjęcie do UB |
...i to by było na tyle.
Pisząc tekst korzystałem z:
Archiwum Państwowe w Kielcach.
Centralne Archiwum Wojskowe.
Delegatura IPN w Kielcach.
Już wkrótce:
Naczelnik Butwiłowicz - szkic do biografii.
W przygotowaniu:
Jan Kowalski – buntownik.
Jak zwykle niepublikowane zdjęcia i dokumenty.
P. S. Szanowni czytelnicy, jeżeli korzystacie z moich tekstów pisząc swoje, to proszę o linkowanie do mojego bloga, jest to elementarna zasada netykiety. Dziękuję.
piątek, 31 października 2014
Wypadki antyżydowskie w Kielcach
Wypadki antyżydowskie w Kielcach w dniach 6 -14 lipca 1921 roku, czyli rzecz o "bandyceniu" się powstańców górnośląskich.
Wypadki antyżydowskie, o
których będzie mowa w poniższym tekście, są mało znanym
wydarzeniem wśród kielczan. Tym bardziej, że
fakt ten jest stale pomijany w literaturze dot. historii żydów
(Jako
obywateli Polski wyznania mojżeszowego.)
w Kielcach. O wydarzeniach tych wspomniał Krzysztof Urbański w swoim
Słowniku historii
kieleckich
Żydów,
Kielce 1995. Natomiast
w takich publikacjach jak Śladami
cieni. Przewodnik po żydowskich Kielcach,
czy najnowszej przedstawianej jako „monumentalne dzieło” Kielce
przez stulecia,
nie znajdziemy o tych wydarzeniach nawet wzmianki, mimo że w swoim
założeniu publikacje te, miały służyć szerszemu gronu odbiorców. Może tym, którzy próbowali zamieść te
wydarzenia - mówiąc kolokwialnie - pod dywan, udałoby się to,
gdyby nie postać posła dr-a Jerzego Rosenblatta1.
Bo to właśnie w wyniku jego poselskiej interpelacji zachował się
poniżej przedstawiony dokument, znajdujący się w Archiwum Państwowym w
Kielcach. W aktach również znajduje się list żyda nazwiskiem Szpiro, list ten był dołączony do poselskiej interpelacji i informował o
zaistniałych wypadkach, niestety bez adresata. Zacytowano także informację z Gazety
Kieleckiej na temat tych wydarzeń. Dzięki tym źródłom możemy
dowiedzieć się co się działo w Kielcach w lipcu (nomen omen) w
dniach 6-14, 1921 roku. Artykuł wzbogacają i dopełniają cenne
informacje pozyskane z Centralnego Archiwum Wojskowego.
Początek
niepodległości był czasem trudnym dla społeczności żydowskiej w
Kielcach, stanowiącej ok. 1/3 mieszkańców w 40 tys. mieście. Już
bowiem 11 listopada 1918 roku doszło do zajść antyżydowskich, w
których zginęło 4 żydów, a ok. 100 zostało rannych. Sprawcy
pogromu zostali osądzeni dopiero w 1922 roku i skazani na kilka
miesięcy więzienia. Świadczy to o tym, że władzom zbytnio nie
zależało na ukaraniu winnych. Sytuacja była cały czas napięta.
Żydzi bojkotowali sklepy polskie, Polacy żydowskie. Jeszcze w
styczniu 1922 roku Dowództwo Okręgu w Przemyślu informowało
Starostwo w Kielcach, że otrzymało informację o rosnących
niepokojach, w związku z nadchodzącym procesem2.
W
atmosferze wzajemnej wrogości do Kielc zaczęli przyjeżdżać - w
lipcu 1921 roku - sfrustrowani żołnierze, po nierozstrzygniętych
walkach o Śląsk (rozstrzygnięcia zapadły dopiero w październiku
1921 roku). III Powstanie Śląskie było konsekwencją przegranego
plebiscytu z 20 marca 1921 roku. Polacy po tym jak Komisja Plebiscytowa przyznała większość spornego terenu Niemcom,
ogłosili strajk generalny, a w nocy z 2 na 3 maja rozpoczęły się działania zbrojne. Mimo początkowych sukcesów, Niemcy przystąpili do
kontrofensywy zadając ciężkie straty powstańcom wspieranym przez
Wojsko Polskie i ochotników z Polski. Działania te wymusiły
rozmowy pokojowe. Już 11 czerwca w wyniku negocjacji Komisji
Międzysojuszniczej podjęto decyzję o częściowej demobilizacji i
wycofaniu wojsk. Następne rozkazy precyzowały plan wycofania sił zbrojnych - w pięciu etapach - poza granice Górnego Śląska do stacji
zbornych. Stacja Herby pod Częstochową była punktem zbornym dla
Grupy Północnej wojsk powstańczych3.
Pierwsze pociągi pancerne wraz z wojskiem opuściły Górny Śląsk
5 lipca 1921 roku4.
To właśnie żołnierze tej grupy trafili do Kielc.
Wydając
rozkazy o demobilizacji, dowództwo podkreślało, aby wojska
wycofywały się w porządku i dyscyplinie. Ostrzegano również, że
wszelkie „wybryki” będą surowo karane. Zapewne dlatego, że już
na Śląsku zaczęły występować problemy z dyscypliną i
„bandyceniem” się powstańców. Jak wynika z rejestru karnego
Grupy Północnej w dniach od 31 maja do 25 czerwca 1921 roku,
zanotowano 69 przestępstw (kradzieży, morderstw, rozbojów, w tym 6
gwałtów)5.
Problem był tym większy, że nie dotyczył tylko szeregowych żołnierzy
ale i oficerów:
Doszło do mojej wiadomości, że oficerowie i d-cy [dowódcy] oddziałów powstańczych nie zawsze zachowują się tak, jak to wymaga ich stanowisko. Mianowicie: miało miejsce wspólne upijanie się, co demoralizuje powstańców (podwładnych). (…), zdarzają się wypadki nieprawnych rekwizycji, nawet na własną korzyść, jak bielizna i inne rzeczy. (…), że oficerowie i d-cy oddziałów powstańczych kupują lub biorą jako podarunki od powstańców różne rzeczy, które pochodzą z rabunków6.
Cała Grupa Północna
liczyła, od 5 do ponad 9 tys. żołnierzy. Co ciekawe ok. 1300
żołnierzy to byli tzw. „poznańczycy” czyli żołnierze i
ochotnicy z Poznania i jego okolic7. Ludzie zdyscyplinowani, ale i tacy którzy nie przepadali za mieszkańcami Kongresówki.
Na stan psychiczny
żołnierzy, miał również niewątpliwie wpływ chaos
organizacyjny, gdyż pociągi z żołnierzami krążyły między
Częstochową a Kielcami. I tak 6 lipca pociągi przyjechały do
Kielc, aby zaraz odjechać do Herbów pod Częstochową do swojej
stacji zbiorczej. Już 9 lipca z rozkazu majora Romana Abrahama
(późniejszego generała)8
trafiły znowu do Kielc, skąd 14 lipca powróciły do Częstochowy.
Problem, mógł wynikać również ze względu na nazewnictwo,
ponieważ również w Kielcach istniała osada kolejowo robotnicza i
przystanek kolejowy Herby (obecnie północna zachodnia dzielnica
Kielc). Nazwany tak, ze względu na nawiązane połączenie Kielc
właśnie z Herbami pod Częstochową.
Przebieg wypadków
poznajemy z dokumentu datowanego na 28 lipca 1921 roku sporządzonego
przez Komendę Okręgu III Policji Państwowej w Kielcach
(odpowiednik dzisiejszej komendy wojewódzkiej) przygotowanego na
polecenie Starostwa. Aby nie zostać posądzonym o stronniczość,
autor przedstawia poniżej pełny tekst tego raportu, żeby czytelnik
mógł sam wyrobić sobie zdanie na ten temat. Autor, również nie
poprawiał błędów i formy dokumentu, aby czytelnik poznał
„klimat” i „język” tamtych dni:
Sprawozdanie9W dniu 6 lipca b. r. [1921] do Kielc przybyły 4 pociągi pancerne z powstańcami Górnoślaskimi10. Pociągi owe zatrzymano na stacji Herby. Za cały czas swego pobytu w Kielcach powstańcy, puszczeni do miasta bez żadnej kontroli, dopuszczali się w Kielcach gwałtów na ludności żydowskiej i napadów na sklepy i mieszkania prywatne na krańcach miasta. Uzbrojeni w rewolwery i ręczne granaty, wałęsali się po Kielcach, bili żydów i obcinali im brody. Gwałtów i napadów dopuszczali się powstańcy jedynie na ludności żydowskiej którą obiecywali wyrżnąć. Przy aresztowaniach awanturników przez policję powstańcy stawiali we wszystkich wypadkach czynny opór i zbierając się w zbrojny tłum grozili napadem na Komendę Policji. W dniu 10/7 zostało w niedzielę na ulicy Małej przy aresztowanych dwóch powstańców, którzy przechodząc po wspomnianej ulicy, bili napotkanych żydów. Przyaresztowani zostali odstawieni, po spisaniu doniesienia, do Komendy Placu11. Dowiedziawszy się o aresztowanych znajdujący się w mieście powstańcy zebrali się tłumnie przed Komendą Powiatową12, żądając wypuszczenia aresztowanych a następnie uzbrojeni w rewolwery wtargnęli na inspekcję policji. Przekonawszy się że aresztowani zostali odstawieni do Komendy Placu, udali się tam, gdzie uzyskali zwolnienie aresztowanych. Rozzuchwaleni będąc w dużej ilości w Kielcach /około tysiąca do tysiąca pięciuset ludzi/ powstańcy chodząc gromadami poczęli tegoż dnia rzucać się masowo przy pomocy szumowin miejskich na sklepy przy ulicy St. Warszawskiej13, w których rabowano towar. Ze względu na to iż wypadki rozwijały się bardzo szybko i awantury i napady mogły przybrać charakter masowego bicia żydów i rabunków, będący w służbie Podkomisarz Weychert zwrócił się z meldunkiem do starostwa prosząc o wezwanie wojska w celu stłumienia rozruchów wraz z policją która w danym wypadku była bez pomocy bezsilna wskutek małej swej liczebności14.Na prośbę starostwa tutejsza Komenda Placu zawezwała trzy kompanie wojska z oddziałem kulomiotów, którymi to oddziałami w porozumieniu z podkomisarzem Weychertem kierowali zastępca komendanta miasta kapitan Wójcicki i porucznik Szyszko. Przez wysłanie silnych wojskowych patroli, sytuacja w mieście bez agresywnych wystąpień tychże została opanowana.Powstańcy widząc silne oddziały, wycofali się z miasta. W dniu wspomnianym wyżej t. j. 10 lipca przejechało przez tutejsze stacje kilka transportów z Górno-Ślązakami. W czasie postoju tych transportów stacja Kielce była otoczona przez kordon wojskowy i policję kolejową która Górno- Ślązaków do miasta nie dopuszczała. Następnych dni poza rabunkami, których dopuszczali się powstańcy na krańcach miasta tłumnych wystąpień i grabieży w centrum Kielc nie było. Dnia 15 lipca pociągi pancerne z powstańcami wyjechały z Kielc w stronę Częstochowy. W czasie swego pobytu Górnoślązacy dopuścili się następujących przestępstw:1/ Dnia 7/VII br. zrabowało 5 powstańców górnośląskich w garkuchni przy ul. St. Warszawskiej N 83 na szkodę Gerszla Maara wiktuaty i pieniądze ogólnej wysokości 5000 mk.2/ Dnia 9/VII br. skradziono Józefowi Mikołajczykowi podczas jego pobytu w restauracji Semika przy ul. Nowo-Warszawskiej15 zabrano notes zawierający kwotę 6500 mk. oraz dokumenty osobiste.3/ Kozłowskiemu Herszowi mieszkańcowi Jędrzejowa podczas jego pobytu w mieszkaniu Kalmy Sandato zam. w Kielcach przy ulicy St. Warszawskiej N 12 z towaru łokciowego na ogólną sumę 5200 mk.III/ Dnia 10/VII br. zrabowano z mieszkania Moszka Majerowicza w Kielcach ul. St. Warszawska N 72 7 par kamaszy wartości 25000 mk.2/ Jakóbowi Wajemanowi zam. w Kielcach ul. Silniczna N 16 zabrano z mieszkania garderobę i bieliznę damską i męską ogólnej wartości 700000 mk.3/ Na stacji kolejowej w Kielcach pobili powstańcy w tym samym domu kilku żydów przyczem jednemu z nich, a mianowicie Sanderowi Leherowi zam. w Kielcach ul. Bodzentyńska N 5 zabrano 40 funtów drożdży wartości 4800 mk.IV/ Dnia 11/VII br. czterech powstańców górnośląskich wpadło do restauracji Jakóba Tedermana w Kielcach Rynek 20 i zabrało mu 2 czy 3 butelki wódki wartości 1000 mk.2/ Do mieszkania Ruchli Naftulewicz zam. w Kielcach ul. Nowy Świat wpadło trzech powstańców i zabrano jej parę kamaszy wartości 1000 mk.3/ Jurzo Bani zam. w Kielcach ul. Podwalna N 12 podczas pobytu jego w domu Józefa Detki w Niewachlowie wpadło tamże kilku powstańców i zabrano mu 2000 mk i 10 kwart mleka.4/ Na mieszkanie Hany Lachtiger zam w Kielcach ul. Niewachlowska N 157 napadło kilku powstańców górnpśląskich uzbrojonych w granaty ręczne i zrabowali jej 2000 mk. Oraz towar łokciowy i chusteczki do nosa na ogólną sumę 150 000 mk.5/ Do mieszkania Baranowskiego Hajma zam. w Kielcach ul. Niewachlowska L. 9 wpadło kilku powstańców i zrabowano mu 5000 mk.IV/ Dnia 14/VII br. o godz. 1 m 20 w nocy wpadło kilku powstańców i uzbrojonych w granaty ręczne do garbarni Kazimiera w Kielcach ul. Niewachlowska i zrabowali skórę oraz garderobę męską i damską. Wysokości szkody dotychczas nie ustalono.Dochodzenie w tychże sprawach przesłano już częściowo do P. Sędziego Sl. I Rew. w Kielcach który tak samo prowadzi w dalszym ciągu. Reszta dochodzeń w tychże napadach w miarę wykończenia tychże zostanie również przeczytaną wspomnianemu powyżej p. Sędziemu Śledczemu do decyzji. O udział w tychże napadach jak również o kupno od powstańców zrabowanych rzeczy zostali przyaresztowani i osadzeni w więzieniu w Kielcach: Krzyżanowski Wawrzyniec, Chyb Henryk, Kuchta Józef, Siekański Stefan i Pawłowski Franciszek.
Dzień 11 lipca 1921
roku, tak opisywał I. Szpiro w liście do nieznanego adresata. List
był dołączony do interpelacji poselskiej posła Rosenblatta:
Dziś rano chciałem jechać do Warszawy, ale wróciłem z dworca do domu. Uciekłem stamtąd, przyczem zdołałem zaledwie ocalić życie. Górnoślązacy zranili wiele osób. Mnóstwo osób, jadących z Miechowa, Jędrzejowa, Radomia do Warszawy, wysiadał z wagonów, nie można bowiem zupełnie jeździć pociągiem16.
Smutne - tak natomiast
zatytułowała relacje z tych wydarzeń Gazeta Kielecka z 17 lipca
1921 roku. Gazeta Kielecka wydana została po raz pierwszy w 1870 roku. Mimo,
że jednym z jej założycieli był żyd Goldhaar, to w omawianym
czasie, publicystyka zamieszczana na jej łamach miała antyżydowski
charakter :
W ostatnich dniach stały się Kielce widownią kilkunastu wykroczeń natury łobuzersko bandyckiej, spełnionych w okolicznościach bardzo smutnych.Biorąc te wypadki według powierzchownego sądu można by sobie wyrobić o nich zupełnie błędne pojęcie. Należy jednak ująć je więcej ogólnie. Jądro sprawy bowiem kryje się głębiej.Jak wiadomo, powstanie górnośląskie likwidowano bardzo pospiesznie; władze koalicyjne nie potrafią zapewnić bezpieczeństwa polskiej ludności w miastach tak, że wielu b. powstańców na razie uchodzi z granic Śląska, chroniąc się na teren Polski. Między innemi grupa takich uchodźców przybyła i do Kielc. O przybyciu ich tutejsze górnośląskie Komitety obrony i walki nie otrzymały wiadomości. Władze państwowe, które chyba dobrze wiedziały, że większe partje tych uchodźców jadą w stronę Kielc nierozumnie zaniedbały zawiadomić o tem miejscowe społeczeństwo tak, że uchodźcy przebywając przez 6 dni w wagonach, przerzucani z miejsca na miejsce po przybyciu do Kielc nie zostali żadnego przyjęcia, co wywołało wśród wielu z nich jakieś dziwnie rezygnacyjne zniechęcenie i nieprzyjazny nastrój. Uwzględnić też trzeba okoliczności, że z gorączki wyjazdu uchodźców – zbiegli na nasz teren, zaopatrzywszy się przy tem w broń krótką i granaty, o co łatwo było przy likwidacji powstania. Po przyjeździe do Kielc zaczęli występy łobuzersko-bandyckie wyzyskując początkowo nastrój niechęci do kielczan jaki wśród uchodźców panował. W ten sposób wynikły w północno-zachodniej stronie miasta napady bandyckie, rabunkowe na sklepy, mieszkania i fabryki. Kroniki policyjne zanotowały już kilkanaście wypadków. Do najwięcej poszkodowanych należy niejaki Baranowski z ul. Niewachlowskiej, Moszek Majerowicz ze Starowarszawskiej. Józef Mikołajczyk, J. Wajcman i kilku innych. Wielu uczestników tych bezprawi było zupełnie pijanych i dopuszczało się łobuzerskich wybryków przeciw żydom, jak to kopanie, potrącanie bicie laskami, targanie za brodę. Na szczęście w powstających przy tem tumultach według naszych wiadomości obyło się bez większych zajść. Z nich najpoważniejszym było zranienie jakiegoś Górnoślązaka przez żyda napadniętego na ulicy. W niedzielę władze wojskowe chcąc przerwać smutne wybryki wysłane na miasto silne patrole. Powiększono również posterunki policyjne, zresztą i uchodźcy, widząc jakich osobników posiadają wśród siebie zorganizowali sami rodzaj straży, która współdziała z władzami państwowymi w wytępieniu wybryków. Województwo wydało rozporządzenie o zupełnym kilkudniowym przerwaniu sprzedaży wódki w Kielcach.Szkoda tylko, że województwo zaniedbało przygotować społeczeństwo na przyjazd Górnoślązaków, wtedy bowiem mogło by nie dojść do żadnych ekscesów. Tak przynajmniej twierdzą starsi uchodźcy. Przypuszczają oni, że znajdujący się wśród nich opryszkowie, widząc bliskie braterskie stosunki między uchodźcami i ludnością nie odważyliby się na swoje smutne dla ogółu czyny. W ogóle odnosi się wrażenie, że województwo i władze państwowe nie okazały dostatecznej energii w przeprowadzeniu wydanych zarządzeń przeciw wybrykom, które pomimo że nie miały absolutnie ani trochę znamion rozruchów tłumnych, a więc nie przedstawiały w zasadzie trudności do opanowania, jednak zdarzały się przez parę dni – O jakiejkolwiek działalności Komitetów górnośląskich dla uchodźców nic nie słyszeliśmy17.
A tak podsumował
zaistniałe wypadki dowódca Grupy Północ kpt. Alojzy Nowak:
Wypadki ostatnich dni spowodowały w oddziałach powstańczych zupełny zanik dyscypliny i subordynacji oraz rozgoryczenie skierowane przeciw Polsce i Wojsku Polskiemu mogące przynieść poważne szkody w sprawie śląskiej i ogólno polskiej. Celem zdyscyplinowania oddziałów i zaprowadzenia porządku wojskowego polecam poszczególnym dowódcom i oficerom jak najintensywniejsze zajęcie się oddziałami powstańczymi i przez częste zbiórki i przestawanie bezpośrednie oficerów z ludźmi oraz zwracanie uwagi na poważne następstwa niewłaściwego zachowania się szczególnie w chwili decydującej o losach G. [órnego] Śląska doprowadzić oddziały do zachowania się jak na żołnierza polskiego przystoi. Zwracam uwagę, że wszelka niedbałość i opieszałość w służbie tak samo zachowanie się, nieliczące się z powagą zadania przeprowadzenia likwidacji, karać będę jak najsurowiej18.
Nie odnaleziono żadnych śladów po tym, że
winni tych smutnych wydarzeń zostali ukarani.
Przypisy:
1. Dr
Jerzy Rosenblatt ur. 1872 roku w Lublinie. Ukończył gimnazjum w
Warszawie, gdzie również rozpoczął studia medyczne, które
kontynuował w Berlinie i Londynie. Podczas pierwszej wojny
światowej lekarz w lazarecie Wszechrosyjskiego Ziemskiego Związku.
Radny i wiceprezes rady miejskiej w Łodzi. Członek II Rady Stanu z
wyborów. Prezes łódzkiego komitetu syjonistycznego i członek
centralnego komitetu syjonistycznego w Polsce. Prezes Towarzystwa
Literacko – Muzycznego „Hasomir”. Założyciel i komendant
łódzkiego żydowskiego skautingu. Członek żydowskiej Tymczasowej
Rady Narodowej. Poseł na sejm w latach 1919-1935. Zmarł w 1945
roku w Tel Avivie.
Był autorem lub współautorem kilku
interpelacji i wniosków dot. prześladowania mniejszości
żydowskiej w czasach II RP, m.in.: Interpelacja p. Rosenblatta
i tow. z Koła Żydowskiego do pana Ministra Spraw Wewnętrznych w
sprawie znęcania się policji nad ludnością żydowską. Z
dnia 05.06.1924 r.; Interpelacja p. Rosenblatta i tow. z Koła
Żydowskiego do pana Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie
nieustających ekscesów antyżydowskich w b. dzielnicy pruskiej
oraz na kolejach, tudzież w sprawie nieprzeciwdziałania tym
ekscesom przez władze policyjne. Z dnia 06.02.1923 r.;
Interpelacja posłów Rosenblatta, Hartglasa, Grunbauma i tow. do
pana Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie napadów na żydów na
dworcach kolejowych w pociągach kolei żelaznej. Z dnia 08.07.1921
r.: Interpelacja posłów Farbsteina, Thona, Rosenblatta i tow. do
pana Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie gwałcenia sumienia
żołnierzy żydów. Z dnia 15.11.1921 r.. Biogram przygotowany
na podstawie: T. Rzepecki, Sejm Rzeczpospolitej Polskiej 1919
roku, Poznań 1920, s. 124-125; Baza Biograficzna Biblioteki
Sejmowej.
2. Archiwum
Państwowe w Kielcach (APwK), Starostwo Powiatowe Kieleckie (I).
Akcje Antyżydowskie, sygn.
949, k. 4.
3. Centralne
Archiwum Wojskowe (CAW), III Powstanie Śląskie - Oddział Kierowania Transportów Wojskowych przy Naczelnej Komendzie Wojsk Powstańczych. Rozkazy operacyjne i organizacyjne, I.130.25.20, k. 26-28.
4. Tamże,
k. 22.
5. CAW,
Naczelna Komenda Wojsk Powstańczych Górnego Śląska. Rejestr
karny i dziennik sądu polowego Grupy Północnej, sygn.
I.130.1.305.
6. CAW, III Powstanie Śląskie – Grupa Północna. Rozkazy oficerskie i organizacyjne Grupy Północ i Naczelnej Komendy Powstańczej, sygn. I. 130.2. 101, k.1.
7. CAW, III Powstanie Śląskie – Grupa Północna. Zestawienie sił, sygn. I.130.2.3, k.3; CAW, III Powstanie Śląskie – Grupa Północna. Rozkazy organizacyjne, sygn. I.130.2.13, k.10.
6. CAW, III Powstanie Śląskie – Grupa Północna. Rozkazy oficerskie i organizacyjne Grupy Północ i Naczelnej Komendy Powstańczej, sygn. I. 130.2. 101, k.1.
7. CAW, III Powstanie Śląskie – Grupa Północna. Zestawienie sił, sygn. I.130.2.3, k.3; CAW, III Powstanie Śląskie – Grupa Północna. Rozkazy organizacyjne, sygn. I.130.2.13, k.10.
8.
CAW, III Powstanie Śląskie – Grupa Północna. Dyslokacja,
sygn. I.130.2.43, k. 19.
9.
APwK, op. cit. k. 20-23.
10.
Teczka dot. pociągów pancernych znajdujących się w Centralnym
Archiwum Wojskowym (CAW) kończy się dokładnie 5 lipca 1921 roku zapisem: Zakończono z powodu
likwidacji. Zob.: CAW, III Powstanie Śląskie - Oddział Kierowania Transportów Wojskowych przy Naczelnej Komendzie Wojsk Powstańczych. Akta transportów pociągów pancernych, sygn. I.130.25.38, k. 2. Kolejna trudność w ustaleniu, które z 18 pociągów pancernych biorących udział w walkach trafiły po powstaniu do Kielc polegała na tym, że pociągi te rozformowywano i łączono je z innymi składami. Do Grupy Północnej należały następujące pociągi: Powstaniec, Ślązak, Górnik, Bajaczyk, Lew, Pantera, Nowak, Zygmunt Powstaniec. Wiadomo, że do Kielc zostały wysłane pociągi pancerne (lub ich części) o nazwach: Nowak (Nowak II) dowodzony przez por. Jana Horsta z załogą składającą się z 76 żołnierzy (w czasie walki); Zygmunt Powstaniec dowodzony przez kpt. Strowskiego z załogą składającą się z 68 żołnierzy (w czasie walki); Nowina-Dolina dowodzony przez por. Gniazdowski (?) por. Piotr Jurczak; Piast (Testart) dowodzony przez por. Piniądze z załogą składającą się 54 żołnierzy (w czasie walki); Tadek Ślązak dowodzony przez por. Plucińskiego z załogą składającą się z 45 żołnierzy (w czasie walki). Zob: CAW, III Powstanie Śląskie – Grupa Północna.Rozkazy Grupy Północnej i Dowództw Okręgów Powstańczych, sygn. I.130.2.68, k.2; J. Magnuski, Pociąg pancerny „Zygmunt Powstaniec”, Warszawa 1981, s. 13-16.
11. Komenda Placu (Komenda Garnizonu) mieściła się w owym czasie w
Kielcach przy ulicy Kolejowej, tak kiedyś nazywana była obecna ul. Sienkiewicza na odcinku od dworca
kolejowego do ul. Planty.
12. Komenda Powiatowa Policji Państwowej mieściła się w tym
czasie na ul. Mickiewicza 3, obecnie jest to kamienica na tej samej ulicy z tym że oznaczona nr 1. Kamienica
ta bezpośrednio sąsiaduje z obecnym pl. Wolności stąd tak duża ilość demonstrujących miał się
gdzie pomieścić.
13. Ul. Starowarszawska to obecnie ul. Piotrkowska.
14. Na mocy dekretu Naczelnika Państwa z 2 stycznia 1919 roku, oraz rozporządzenia Rady Ministrów z 18 kwietnia tegoż roku, dowódcy garnizonów zobowiązani byli na żądanie władz cywilnych do udzielenia niezbędnych sił, w celu stłumienia zbiorowych aktów gwałtu publicznego, zbrojnych wystąpień przeciwko państwu.
15.
Ul. Nowowarszawska to obecnie ul. Warszawska.
16.
APwK, op. cit. k. 19.
17.
Gazeta Kielecka, R. 52, nr 41, s. 2-3.
18.
CAW, III Powstanie Śląskie – Grupa Północ. Różne rozkazy.
Rozkaz dzienny Nr 56 z dnia 18.07.1921 r., sygn. I.130.2.139, k.8.
sobota, 13 września 2014
Wyznanie szpiega
ANTONI RUTKOWSKI
BYŁEM ROSYJSKIM SZPIEGIEM
Poniższe wyznanie pochodzi ze zbioru akt, który znajduje się w Bibliotece Czartoryskich w Krakowie. Jest to zbiór Petrykowskiego i zawiera korespondencje, mowy, odezwy, wyciągi z gazet, papiery osobiste i pisma publiczne dotyczące głównie powstania listopadowego, emigracji i wojny krymskiej. Zbiór obejmuje lata 1806 -1859.
Dokument ten jest odręczną kopią wyznania poczynionego przez skruszonego zdrajce w roku 1836.
Przy opracowaniu nie ingerowano w język dokumentu, ani w jego układ, nie poprawiano oczywistych błędów. Wszelkie uwagi zostały zapisane w tekście w nawiasach kwadratowych. Znaczenie zapomnianych słów, przypomniano na podstawie słownika B. Lindego.
Czasy się zmieniają, a mechanizmy funkcjonowania tajnych służb pozostają bez zmian, co świetnie ukazuje poniższy akt skruchy:
Akt i Zeznanie Szpiega Antoniego
Rutkowskiego
„Niżej na podpisie wyrażony
bratniemi i przekonaniami posła i pułkownika JW. Wieszczyckiego
skłoniony, oraz wyrzutem sumienia ruszony, czynię następujące
moje wierne i własną wolą wyznanie – Dnia 3. julii r. b. [1836
r.] zostałem wysłany z Petersburga przez Rząd tameczny na okręcie
kupieckim francuskim (Mathilde) pod komendą Wolnean Kapitana z
Havre, będącym, dla wylądowania w jednym z portów francuskich,
dla przebiegania [?] Francii, tamże podstrzegania [podglądania,
sekretnie oko na kogoś mieć] wychodźców polskich, rozgłaszania
pomiędzy niemi zaburzeń i rozruchów w Kraju, nieukontentowania
ogólnego mieszkańców, podżegania tychże Emigrantów na wyprawy
do Polski, w celu jakoby przewodniczenia tamże przygotowanemu
powstaniu na reszcie dla donoszenia Rządowi Rosyjskiemu tego
wszystkiego cokolwiek wybadać, wysłuchać lub dostrzec zdołam w
działaniu Emigracji, o jej duchu, o stosunkach jakie ma lub miała
z Krajowcami, o korespondenci jakiemi skrytemi drogami jest ułatwiona – Oto były ważniejsze moje poruczenia, prócz innych drobniejszych i wielolicznych i powiedziano mi, mówisz po francusku, przeto i francuzów zrozumiesz.
z Krajowcami, o korespondenci jakiemi skrytemi drogami jest ułatwiona – Oto były ważniejsze moje poruczenia, prócz innych drobniejszych i wielolicznych i powiedziano mi, mówisz po francusku, przeto i francuzów zrozumiesz.
„Aby uniknąć podejrzenia ze
strony Polaków, Paszport nie do Francii lecz do Włoch został mi
wydany, a obok niego obszerna ustna instrukcja przez JW. Wojennego
Gubernatora Eszyna i majora sekretarza wojennego ministerstwa
Ignacego Rutkowskiego, nadewszystko zalecano mi iż bym się udawał
za skompromitowanego w czasie rewolucii 1831 r. za uchodzącego z
pięcio letniego ciężkiego więzienia, za człowieka, którego
zmysł długie cierpienia skołatały, któremu patryoci a mianowicie
Francuzi w Petersburgu zamieszkali, a Paszport potajemnym sposobem
wystarali się i że za ich pośrednictwem na statek francuski, jako
majtek przyjęty zostałem, i żeby moim słowom dobra wiara dana
była podano mi do pamięci kilka nazwisk francuzów zaszczytnie i
zalet mi znanych w stolicy Rossii, oraz nazwisko pierwszego
sekretarza przy ambasadzie francuskiej w Petersburgu, któremu
jakobym najwięcej był winien moje wydobycie.
„Za wstąpieniem na ziemię
francuską polecono mi wprost rzucić się pomiędzy tułaczów
polskich, o których dobrze jest wiadomo Rządowi Rossyjskiemu iż z
otwrtem sercem w objęcia swoje przyjmują braci uchodzących z
niewoli lub prześladowania iż się z nimi dzielą ostatnim
groszem i ostatnim kawałkiem chleba iż ich nadto do najskrytszych
swoich przypuszczają tajemnic, ufności w ich wytrwałości
pokładając – Dla uniknięcia najmniejszego śladu podejrzenia z
mej strony, a nadto dla wystawienia na łup którego z tułaczów,
radzono mi paszport z całą ufnością porzucić w gronie polaków,
ażebym najprzód tą moją małą uwagą, przywiązywaną do
Rosyjskiego Paszportu okazał,
i że niemam zamiaru użyć do powrotu w Kraj w którym tak długo i dużo cierpiałem. – powtóre, iż wnoszono, że tego paszportu jako w dobrej i przyzwoitej formie wydanego, mógłby użyć jaki emigrant z podobnemi mnie rysami dla przedsięwzięcia z ważnemi poleceniami do kraju podróży,
a ponieważ szczególne me oznaki paszportu i jego numer kontrolli był wszystkim
i że niemam zamiaru użyć do powrotu w Kraj w którym tak długo i dużo cierpiałem. – powtóre, iż wnoszono, że tego paszportu jako w dobrej i przyzwoitej formie wydanego, mógłby użyć jaki emigrant z podobnemi mnie rysami dla przedsięwzięcia z ważnemi poleceniami do kraju podróży,
a ponieważ szczególne me oznaki paszportu i jego numer kontrolli był wszystkim
władzom nadgranicznym zakomunikowany,
osoba przeto używająca onego mogłaby się łatwo dostać w ręce
władz czyhających, a tem samem lub sama lub sama przez się miane
przy sobie papiery, mogłaby wykryć indywidua, o których domyślają
się iż są zmową z Emigrantami, iż ich o wszelkich wewnętrznych
zawiadamiają, poruczeniach [?] iż od nich odbierają ważne
instrukcje, i że wspólnie
z nimi przyszłe powstanie przygotowują. Że zaś takich osób Rząd Rossyjski mocno się lęka, wszelkich przeto wewnętrznie i zewnętrznie używa sposobów do ich wyśledzenia i wyniszczenia.
z nimi przyszłe powstanie przygotowują. Że zaś takich osób Rząd Rossyjski mocno się lęka, wszelkich przeto wewnętrznie i zewnętrznie używa sposobów do ich wyśledzenia i wyniszczenia.
„Na ten przedmiot w czasie mej
bytności w Petersburgu w miesiącach czerwcu i lipcu r. b. [1836 r.]
wielu rozmaitych agentów było wysłanych w głąb kraju polskiego,
po wszystkich jego prowincjach. Do Francyji o tyle o ile mogłem
zaciągnąć wiadomości wiem że jednocześnie 26 szpiegów
wyprawionych być miało po między innemi byli przeznaczeni do tej
posługi
Opis następujący
1. Tomaszewski, wzrostu
średniego, włosów czerwoniawych cery bladej, mający przy prawej
stronie ust gatunek brodawki przez której otwór, niekiedy dym od
fajki przedzierający się, mówi dobrze jak słychać o nim różnemi
językami europejskimi
2. Cylwikowski
3. Cylwiński
4. Kiełps
5. Ankidowicz
6. Glepść
7. Rymsza
8. Wilbiszewski
9. Olędzki Mikołaj
10. Mondebur
11. Jabłoński
12. Kablicki albo
Kublicki
13. Gliński
Honczen urody
dość słusznej, twarzy pociągławej, włosów szatynowatych –
pułkownik 1 klasy, sekretarzem i wice prezesem przy Kancellaryi
Nowosilcowa w Petersburgu.
„Przed
opuszczeniem Petersburga, zaopatrzono mnie w jakiś proszek, koloru
czarnego, gatunek trucizny, który mi polecono mieszać z tabaką do
zażywania i nim częstować osoby w Emigracii które Rząd Rossyjski
uważa za najnieprzychylniejsze sobie, a nadewszystko za
najniebezpieczniejsze bo one mocny wpływ na innych współ tułaczów
wywierają, a przez swe dawne w Rewolucii znaczenie, przez swe
powiązania, niezachwianej wytrwałości i towarzyskie stosunki w
mieszkańcach francii sympatją dla imienia i sprawy Polskiej budzą
– (1) Pomiędzy kilku innemi osobami, Poseł
i Pułkownik Wieszczycki był mi najszczególniej zalecany i jako w Rouen mieszkający był mi wskazany przez urzędnika 1 klasy Sekretarza przybocznego Nowosilcowa nazwiskiem Honczen, którego opis wyżej zamieściłem a który krótko przed moją wyprawą przybył do Petersburga
z Francii, gdzie kilka miesięcy, jako dla zdrowia, różnych wód spędził, lecz ta jego Podróż miała cel zupełnie przeciwny. Władze Rossyjskie chcąc być więcej pewne swego posłannika wymogły na mnie zapewnienie na piśmie, jako pod karą śmierci, wszelkim powierzonym mi poleceniom z największą skwapliwością zadość [?] uczynię, i że sekret wieczny co do danych mi poruczeń zachowam, oraz że na wiosnę nadchodzącą powrócę z wiernemi rapportami, a na teraz, że częste o wszelkich okolicznościach udzielać będę wiadomości listowne – I ten cerograf niedostatecznym był jeszcze dla przekonania wysyłających o mojem stałości przedsięwzięciu a chcąc nad to podnieść we mnie przychylność moją do cara Wszech Rossii i do jego Rządu, zażądano odemnie a [wyraz nieczytelny] i zmuszono przed wyjazdem do zmienienia Religii Rzymsko Katolickiej na Grecko – rossyjską – Odbyto przeto publiczną ceremonie i przez tygodni trzy zmuszony byłem słuchać nauki Popa Ruskiego, który mi moje obowiązki obszernie tłumaczył, a tak licząc już bez obawy na swego wierca i jego gorliwość, wyliczono mi Rubli 500 assygnacijnych, dano mi przyzwoite ubranie i wsadzono na okręt, który czy i przez kogo był opłacony tego nie umiem powiedzieć – Zapewniono mi nadto nadsyłać potrzebne fundusze na każde moje zgłoszenie się, które dla większej pewności iż ono odemnie pochodzi, kazano pieczętować powierzoną mi na ten przedmiot pieczęcią herbową literami imienia i nazwiska mojego zaopatrzoną, takową pieczęć wyciskam obok nazwiska mojego z tem zapewnieniem iż w razie potrzeby osoby najwięcej do prześladowania niewinnych ofiar w kraju przyczyniające się zajkryję – Niniejsze zaś sumienne i własnowolne podanie moje na każde wezwanie przysięgą zatwierdzę – Co dla większej wagi i waloru własną moją ręką napisawszy, własnoręcznie i własnochętnie podpisuję.
i Pułkownik Wieszczycki był mi najszczególniej zalecany i jako w Rouen mieszkający był mi wskazany przez urzędnika 1 klasy Sekretarza przybocznego Nowosilcowa nazwiskiem Honczen, którego opis wyżej zamieściłem a który krótko przed moją wyprawą przybył do Petersburga
z Francii, gdzie kilka miesięcy, jako dla zdrowia, różnych wód spędził, lecz ta jego Podróż miała cel zupełnie przeciwny. Władze Rossyjskie chcąc być więcej pewne swego posłannika wymogły na mnie zapewnienie na piśmie, jako pod karą śmierci, wszelkim powierzonym mi poleceniom z największą skwapliwością zadość [?] uczynię, i że sekret wieczny co do danych mi poruczeń zachowam, oraz że na wiosnę nadchodzącą powrócę z wiernemi rapportami, a na teraz, że częste o wszelkich okolicznościach udzielać będę wiadomości listowne – I ten cerograf niedostatecznym był jeszcze dla przekonania wysyłających o mojem stałości przedsięwzięciu a chcąc nad to podnieść we mnie przychylność moją do cara Wszech Rossii i do jego Rządu, zażądano odemnie a [wyraz nieczytelny] i zmuszono przed wyjazdem do zmienienia Religii Rzymsko Katolickiej na Grecko – rossyjską – Odbyto przeto publiczną ceremonie i przez tygodni trzy zmuszony byłem słuchać nauki Popa Ruskiego, który mi moje obowiązki obszernie tłumaczył, a tak licząc już bez obawy na swego wierca i jego gorliwość, wyliczono mi Rubli 500 assygnacijnych, dano mi przyzwoite ubranie i wsadzono na okręt, który czy i przez kogo był opłacony tego nie umiem powiedzieć – Zapewniono mi nadto nadsyłać potrzebne fundusze na każde moje zgłoszenie się, które dla większej pewności iż ono odemnie pochodzi, kazano pieczętować powierzoną mi na ten przedmiot pieczęcią herbową literami imienia i nazwiska mojego zaopatrzoną, takową pieczęć wyciskam obok nazwiska mojego z tem zapewnieniem iż w razie potrzeby osoby najwięcej do prześladowania niewinnych ofiar w kraju przyczyniające się zajkryję – Niniejsze zaś sumienne i własnowolne podanie moje na każde wezwanie przysięgą zatwierdzę – Co dla większej wagi i waloru własną moją ręką napisawszy, własnoręcznie i własnochętnie podpisuję.
Kiedy jednak
mojego haniebnego posłannictwa, do którego mimowolnie wplątany
byłem na zawsze wyrzekam i wolę raczej z pracy własnych rąk
resztę dni życia mojego na obcej ziemi utrzymywać, jak [wyraz
nieczytelny] trudnić się szpiegostwem, które nigdy dla mnie, ani
zysków za niego, najmniejszego nie miały powabu, przeto mimo to
wierne moje wyznanie podpiszę upraszam szlachetnej duszy Pułkownika
Posła Wieszczyckiego, któremu moje wywiedzenie z błędu, zwrócenie
na prostą drogę i nawrócenie winien jestem, ażeby niniejszego
pisma mojego nie podawał do wiadomości Ziomków dopóty, dopóki
albo koniecznej tego potrzeby nieuzna, albo dopóki sami rodacy
nieprzekonają się [wyraz nieczytelny] pogardził i obietnicami
nagrody Rządu rosyjskiego
i obrzydłem na które dusza moja się oburza chwilowem obłąkaniem mojem i [wyraz nieczytelny] onego. – Tak mi Panie Boże dopomóż i niewinna Syna jego Męka – Jako zaś niegdyś w stanie duchownym cztery pierwsze święcenia mający, jako magister filozofii i teologii, jako [wyraz nieczytelny] wyznawca religii Katolickiej, pomimo żem się jej na czas i to tylko na pozur wyrzekł temi to drogiemi wyrazy dla każdego wiernego Syna matki naszej Kościoła rzymsko-katolickiego wierne moje wyznanie moja pogarda dla zbrodniczych zamiarów, moja nienawiść dla dusz podłych
i moje szczere nawrócenie jak niemniej wdzięczności [wyraz nieczytelny] dla mojego wybawcy zapewniając zakończam i raz jeszcze powtarzam: tak mi Boże dopomóż i ubij mnie na tym i na tamtym świecie jeżeli powrócę do wyż wspomnianych błędów. A mimając nic więcej do powyższego pisma ani dodać ani ująć, oraz za moje własne i nie przymuszone, uznaję, podpisuję i pieczęcią
o której wyżej mowa stwierdzam.
i obrzydłem na które dusza moja się oburza chwilowem obłąkaniem mojem i [wyraz nieczytelny] onego. – Tak mi Panie Boże dopomóż i niewinna Syna jego Męka – Jako zaś niegdyś w stanie duchownym cztery pierwsze święcenia mający, jako magister filozofii i teologii, jako [wyraz nieczytelny] wyznawca religii Katolickiej, pomimo żem się jej na czas i to tylko na pozur wyrzekł temi to drogiemi wyrazy dla każdego wiernego Syna matki naszej Kościoła rzymsko-katolickiego wierne moje wyznanie moja pogarda dla zbrodniczych zamiarów, moja nienawiść dla dusz podłych
i moje szczere nawrócenie jak niemniej wdzięczności [wyraz nieczytelny] dla mojego wybawcy zapewniając zakończam i raz jeszcze powtarzam: tak mi Boże dopomóż i ubij mnie na tym i na tamtym świecie jeżeli powrócę do wyż wspomnianych błędów. A mimając nic więcej do powyższego pisma ani dodać ani ująć, oraz za moje własne i nie przymuszone, uznaję, podpisuję i pieczęcią
o której wyżej mowa stwierdzam.
„Działo
się w Rouen przy ulicy de la Savonnerie N 33 dnia 12 listopada 1836
r. – Dodają jeszcze iż przez szacunek jaki mam dla W. Kapitana
Wojnarowskiego, onego do tajemnicy mojego powyższego zeznania
przypuszczam i iżby to pismo cechą wiarygodności nosiło, obydwóch
świadków mojego wiernego i nieprzymusowego podania to jest
Wieszczyckiego i Wojnarowskiego
o zamieszczenie na niem swych nazwisk zapraszam. Działo się jak wyżej –
o zamieszczenie na niem swych nazwisk zapraszam. Działo się jak wyżej –
„(podpisano:)
Antoni Rutkowski (M. P.)
„Jako powyższe
własnowolne wyznanie Rutkowskiego Antoniego w przytomności naszej
przez niego samego zeznane, napisane w obecności naszej odczytane,
podpisane i pieczęcią jego stwierdzone zaświadczamy – w Rouen d.
13 Listopada 1836 roku.
(podpisano)
Wieszczycki Rudolf. (podpisano) Józef Wojnarowski
sobota, 30 sierpnia 2014
Bunt w więzieniu ciężkim na Św. Krzyżu
BUNT W WIĘZIENIU CIĘŻKIM NA ŚWIĘTYM KRZYŻU
Poniższy tekst pierwotnie ukazał się 13.09.2013 roku na forum Rebelya.pl oraz ze zmianami w Zakazanej Historii nr 3/listopad 2013.
"Czterystu nas siedzi w gmachu świętokrzyskim,
tysiące z nędzy umiera,
O wyjściu na wolność, nikt nie ma nadziei
więc wolność śmiercią otwiera".
tysiące z nędzy umiera,
O wyjściu na wolność, nikt nie ma nadziei
więc wolność śmiercią otwiera".
20 września 1925 roku doszło do największego buntu, w najsurowszym więzieniu międzywojennej Polski - w Więzieniu Ciężkim na Świętym Krzyżu.
„Opinią publiczną wstrząsnął bunt więźniów długoterminowych w Świętym Krzyżu!”
„Krwawy plon buntu na Św. Krzyżu”.
„Policjanci, którzy wtargnęli do kryjówek zbuntowanych więźniów, opowiadają, że tylko dwóch
z nich poddało się dobrowolnie, inni strzelali dotąd, dopóki kule policjantów nie wytrąciły im broni z ręki”. - Informowały gazety.
„Opinią publiczną wstrząsnął bunt więźniów długoterminowych w Świętym Krzyżu!”
„Krwawy plon buntu na Św. Krzyżu”.
„Policjanci, którzy wtargnęli do kryjówek zbuntowanych więźniów, opowiadają, że tylko dwóch
z nich poddało się dobrowolnie, inni strzelali dotąd, dopóki kule policjantów nie wytrąciły im broni z ręki”. - Informowały gazety.
Po kasacji - w 1819 roku - słynnego klasztoru Benedyktynów na Świętym Krzyżu, budynki poklasztorne były miejscem odosobnienia. W latach 1853–1863 mieścił się tu Instytut Księży Zdrożnych, a w latach 1886-1914 więzienie carskie. Początkowo nosiło nazwę Opatowskie Więzienie Karne, a od 1892 roku Kieleckie Więzienie Poprawcze, które to w wyniku działań wojennych w 1914 roku zostało ewakuowane w głąb Rosji. Jednak prawdziwą „sławę” miejsce to zyskało, kiedy to decyzją władz Polski niepodległej utworzono w 1918 roku Więzienie Ciężkie na Świętym Krzyżu. Przebywać tu mieli przestępcy z najsurowszymi wyrokami, terroryści i więźniowie polityczni. Ze względu na panujące na Łysej Górze warunki klimatyczne jak i bytowe, miejsce to zwane było przez prasę: „polską katorgą”, „polskim Sachalinem”. To tutaj więziono Stefana Banderę, a swoją przygodę z literaturą rozpoczął awanturnik Sergiusz Piasecki.
Niemal przez cały okres funkcjonowania więzienia w niepodległej Polsce naczelnikiem był Mieczysław Butwiłowicz, który swoją funkcję pełnił do 1939 roku (z małą przerwą w 1922 roku).
Z teczki personalnej Naczelnika Butwiłowicza wynika, że urodził się w 1874 roku, pochodził z rodziny szlacheckiej i ukończył 6 klas gimnazjum w Kielcach.1 marca 1912 roku został pomocnikiem naczelnika więzienia w Radomiu. Od kwietniu 1915 roku był sekretarzem w Komisji do Spraw Włościańskich w Radomiu, wkrótce jednak w wyniku działań wojennych został ewakuowany w głąb Rosji, tam pełnił szereg innych administracyjnych funkcji. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości powraca do kraju, gdzie na początku 1919 roku został praktykantem w więzieniu w Siedlcach. W czerwcu 1919 roku oddelegowany do pracy w więzieniu w Białymstoku, gdzie objął funkcje kierownika. Podczas ofensywy wojsk bolszewickich w 1920 roku, więzienie ewakuowano do Poznania. 1 listopada 1920 roku Butwiłowicz otrzymał posadę naczelnika na Św. Krzyżu. Wydawałoby się, że jest to kandydatura idealna na to stanowisko. W dokumentach znajdujemy jednak dwie sprawy, które rzucają cień na postać Naczelnika. Pierwsza to upomnienie jakie otrzymał od Siedleckiej Okręgowej Dyrekcji Więziennictwa:
„Z przeprowadzonych po ewakuacji więzienia w Białymstoku dochodzeń dyscyplinarnych wynika, że Pan jako Naczelnik tamtejszego więzienia uchybił obowiązkom służbowym o tyle, iż wszedł Pan w niedozwolone regulaminem więziennym porozumienie z aresztantem politycznym Dąbrowskim, wydał Pan nawet polecenie niezamykania go w celi i powierzył mu do przechowania swoje ruchomości”.
Druga sprawa, związana jest z oddelegowaniem go z dniem 1 marca 1922 roku do pracy na stanowisku kierownika więzienia w Grodnie. Tam prosi o urlop wypoczynkowy, a po powrocie prosi o przeniesienie z powrotem na Św. Krzyż ponieważ:
„(...) więźniowie polityczni – komuniści odgrażają się dokonaniem zabójstwa na mnie i innych”.
Pogróżki od komunistów, i terrorystów ukraińskich przetrzymywanych na Św. Krzyżu mu nie przeszkadzały. Świadczyć to może jedynie o lekceważącym podejściu do służby. Niemal nieustające konflikty z podległymi mu dozorcami, dwa umorzone postępowania prokuratorskie za nadużycia finansowe, powodują wrażenie, że Butwiłowicz był typowym przykładem złego naczelnika tak charakterystycznym dla hollywoodzkich produkcji: „Ostatni Bastion” czy „Skazani na Showshank”.
Z teczki personalnej Naczelnika Butwiłowicza wynika, że urodził się w 1874 roku, pochodził z rodziny szlacheckiej i ukończył 6 klas gimnazjum w Kielcach.1 marca 1912 roku został pomocnikiem naczelnika więzienia w Radomiu. Od kwietniu 1915 roku był sekretarzem w Komisji do Spraw Włościańskich w Radomiu, wkrótce jednak w wyniku działań wojennych został ewakuowany w głąb Rosji, tam pełnił szereg innych administracyjnych funkcji. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości powraca do kraju, gdzie na początku 1919 roku został praktykantem w więzieniu w Siedlcach. W czerwcu 1919 roku oddelegowany do pracy w więzieniu w Białymstoku, gdzie objął funkcje kierownika. Podczas ofensywy wojsk bolszewickich w 1920 roku, więzienie ewakuowano do Poznania. 1 listopada 1920 roku Butwiłowicz otrzymał posadę naczelnika na Św. Krzyżu. Wydawałoby się, że jest to kandydatura idealna na to stanowisko. W dokumentach znajdujemy jednak dwie sprawy, które rzucają cień na postać Naczelnika. Pierwsza to upomnienie jakie otrzymał od Siedleckiej Okręgowej Dyrekcji Więziennictwa:
„Z przeprowadzonych po ewakuacji więzienia w Białymstoku dochodzeń dyscyplinarnych wynika, że Pan jako Naczelnik tamtejszego więzienia uchybił obowiązkom służbowym o tyle, iż wszedł Pan w niedozwolone regulaminem więziennym porozumienie z aresztantem politycznym Dąbrowskim, wydał Pan nawet polecenie niezamykania go w celi i powierzył mu do przechowania swoje ruchomości”.
Druga sprawa, związana jest z oddelegowaniem go z dniem 1 marca 1922 roku do pracy na stanowisku kierownika więzienia w Grodnie. Tam prosi o urlop wypoczynkowy, a po powrocie prosi o przeniesienie z powrotem na Św. Krzyż ponieważ:
„(...) więźniowie polityczni – komuniści odgrażają się dokonaniem zabójstwa na mnie i innych”.
Pogróżki od komunistów, i terrorystów ukraińskich przetrzymywanych na Św. Krzyżu mu nie przeszkadzały. Świadczyć to może jedynie o lekceważącym podejściu do służby. Niemal nieustające konflikty z podległymi mu dozorcami, dwa umorzone postępowania prokuratorskie za nadużycia finansowe, powodują wrażenie, że Butwiłowicz był typowym przykładem złego naczelnika tak charakterystycznym dla hollywoodzkich produkcji: „Ostatni Bastion” czy „Skazani na Showshank”.
Przywódcą buntu był Jan Kowalski, giser pochodzący z Warszawy, były sierżant kawalerii. Odsiadywał wyrok dożywocia za kilkukrotne morderstwo, a w świecie przestępczym zasłynął kiedy sam jeden walczył z obławą Policji na Wileńszczyźnie, której wymknął się ponieważ: „udało mu się wtedy przepłynąć Niemen pod gradem kul”.Powodem zejścia Kowalskiego na drogę przestępstwa była: „Demobilizacja w armii polskiej [jesień 1921 roku – P.B.], skutkiem której tysiące zdemobilizowanych żołnierzy znalazło się bez pracy, zaopatrzenia i opieki”. Była to najważniejsza przyczyna wzrostu przestępczości w tym czasie, potęgowana przez: „(...) niesumienność i lekkomyślność istniejących państwowych urzędów pośrednictwa pracy, oraz innych instytucji opieki społecznej (...)”. Tą trafną analizę z raportów Policji Państwowej potwierdza autobiograficzna powieści Sergiusza Piaseckiego Żywot Człowieka Rozbrojonego, którą autor dedykował takim ludziom jak sierż. Kowalski.
Bunt rozpoczął się w niedzielę o godzinie 9.00 rano, 16 więźniów z celi numer 16 prowadzonych do łaźni, rzuciło się na dwóch eskortujących dozorców zabijając przy tym jednego z nich. Cele zbiorcze (było ich 35) dla osadzonych znajdowały się w mieszkalnej części budynków poklasztornych. Kościół i pozostałe zabudowania były pod zarządem diecezji sandomierskiej i były stale otwarte dla przybywających pielgrzymów. Więzienie było otoczone murem na którego szczycie znajdował się drut kolczasty i fragmenty potłuczonego szkła. W murze tym znajdowało się sześć strażnic, każda z nich wyposażona w mocny reflektor. Wzdłuż południowego muru znajdowały się warsztaty i budynki gospodarcze. W zachodniej części brama główna, a przy niej kancelaria. Od północy usytuowane były szpital i pralnia.
Po obezwładnieniu dozorców wywiązała się strzelanina, w której zginęło dwóch więźniów. Buntownicy wycofali się w kierunku kancelarii, którą szybko zajęli, demolując ją i niszcząc telefon wraz z linią telefoniczną, co było powodem długiego oczekiwania na pomoc. W ręce rebeliantów wpadły karabiny, wraz z amunicją i kilkoma rewolwerami. W ten sposób uzbrojeni uderzyli i zdobyli północno - zachodnią wieżę. Przyszło im to łatwo, strażnice bowiem wykonane były z drewna i nie stanowiły wystarczającej ochrony. Pod silnym ogniem, strażnik bojąc się o swoje życie, po prostu z niej wyskoczył. Do buntowników przyłączyli się kolejni więźniowie ze szpitala i pracujący w kuchni. Kolejnym celem rebeliantów był główny budynek więzienny. Jednak tutaj szczęście zaczęło ich opuszczać. Obsługa więzienia, otrząsnęła się z pierwszego szoku i wzmocniła budynek dodatkowymi strażnikami. Opanowano również sytuacje w samym budynku, gdzie więźniowie nie tylko „kibicowali” buntownikom, ale próbowali włączyć się do zajść. Zbuntowanym więźniom nie pozostało nic innego jak tylko, próba wydostania się na zewnątrz. Silny ogień i masywna brama wejściowa, szybko zniechęciła ich do ucieczki głównym wejściem. Dokonali więc wyłomu w murze od północnej strony, w okolicy zdobytej strażnicy, ale i tutaj spotkała więźniów niemiła niespodzianka. Dziura w murze została skutecznie zabezpieczona silnym ogniem z zewnątrz, nie tylko przez strażników ale również przez okoliczną ludność i strażaków z Nowej Słupi, którzy zbiegli się pod więzienie słysząc strzały. Zostali oni uzbrojeni przez Naczelnika, bronią z jego prywatnej kolekcji. Był to moment przełomowy, bo właśnie wtedy nadeszła odsiecz z Kielc.
Pomoc została wezwana dopiero z posterunku w miejscowości Chybice, oddalonego o ok. 10 km. W tym samym czasie w Kielcach trwały obchody święta policji. Uroczystości przerwano, zarekwirowano samochody, do których wsiadło 30 policjantów. Na czele wyprawy, składającej się z siedmiu samochodów, stanął sam wojewoda kielecki Ignacy Manteuffel, akcją zaś dowodził komendant Kieleckiego Okręgu Policji Państwowej inspektor Jarosław Barwicz i Powiatowy Komendant Policji Państwowej w Kielcach nadkomisarz Józef Kamala. Poproszono o pomoc wojsko: „Potwierdzam skierowane do p. porucznika Jardżyńskiego[?] w dniu 20 b.m. o godz. 12 m. 30 ustne żądanie dostarczenia (…) I-ej kompanii piechoty i I-go plutonu karabinów maszynowych (...)” [Pisownia oryginalna – P.B.]. Mimo tylko ok 36 km, podróż z Kielc trwała ponad godzinę, drogi były w katastrofalnym stanie, w niektórych miejscach policjanci musieli sami przenosić auta. Atak nastąpił o godz. 17.00, ponieważ czekano jeszcze na oddziały policji z Iłży, Buska i Opatowa oraz na wojsko. Zapadał zmierzch, posiłki nie nadchodziły, insp. Barwicz postanowił szturmować więzienie. Uderzono od strony południowej, gdzie oprócz muru i strażnic, atakujących chroniły budynki gospodarcze. Policjanci wdarli się po drabinach na mur, a potem na dachy pobliskich budynków i otworzyli ogień mając idealne pozycje strzeleckie. Najprawdopodobniej wtedy padł zabity przywódca buntu Kowalski. Wśród skazańców pozbawionych przywódcy zapanował chaos. Więźniowie porzucili wieżę, która na skutek ostrzału została zniszczona, wykorzystał to insp. Barwicz, który wraz z policjantami z Iłży - którzy przybyli w międzyczasie - wdarł się na dziedziniec więzienny przez główną bramę. To zupełnie osłabiło wole walki zbuntowanych więźniów, a o poddaniu się tych którzy przeżyli zadecydował brak amunicji.
O determinacji skazańców świadczy fakt, że zginęło ich siedmiu (Jan Kowalski, Piotr Dudek, Wincenty Sajewicz, Stanisław Kruk, Wojciech Gajda, Maks Olechnowicz., Jan Brandes), a jedenastu zostało rannych. Siły bezpieczeństwa poniosły stosunkowo niewielkie straty. Jeden dozorca zginął na miejscu (st. dozorca Andrzej Chrząstkowski), a dwóch dozorców i dwóch policjantów odniosło rany. Na pamiątkę tych wydarzeń postawiono monument na dziedzińcu więzienia, po wojnie jednak został zniszczony przez komunistów.
W dniu 3 listopada 1925 roku, Sad Okręgowy w Kielcach rozpatrywał w trybie doraźnym do godz 2 w nocy, sprawę 11 więźniów którzy brali udział w buncie. Sędzia śledczy Józef Niepokoyczycki skazał na śmierć Władysława Pocztę (prezydent skorzystał z prawa łaski), który przejął po Kowalskim dowództwo nad rebeliantami, dwóch więźniów uniewinnił, a pozostałych ośmiu skazał na dożywocie. W toku śledztwa ustalono, że więźniowie znali dokładny plan więzienia, wiedzieli o obchodach święta policji w Kielcach, oraz o nowo dostarczonych od rusznikarza i nie zabezpieczonych karabinach znajdujących się w kancelarii. „Sądzimy, że pewna tajemniczość wybuchu buntu, wymaga dokładniejszego oświetlenia w prasie i dlatego też nie powinno się przebiegu śledztwa zakrywać w aktach sądowych”. „Do tej pory niewytłumaczoną jest sprawa opanowania przez więźniów magazynu z bronią, który jak wiadomo – znajdował się w kancelarii dyrektora więzienia.” - Pisali korespondenci.
Zapewne już nigdy nie dowiemy się kto pomaga zorganizować bunt, bo co do tego że ktoś z zewnątrz, a może nawet i z załogi pomagał, nie ma wątpliwości. Nie dowiemy się również dlaczego wojsko dysponując wieloma możliwościami transportu, nie dotarło na miejsce zdarzenia? Tym bardziej, że na mocy dekretu Naczelnika Państwa z 2 stycznia 1919 roku, oraz rozporządzenia Rady Ministrów z 18 kwietnia tegoż roku, dowódcy garnizonów zobowiązani byli na żądanie władz cywilnych do udzielenia niezbędnych sił, w celu stłumienia zbiorowych aktów gwałtu publicznego, zbrojnych wystąpień przeciwko państwu. Nie dowiemy się również kim tak naprawdę był sierżant Jan Kowalski. Zadziwiające jest również to, że naczelnik Butwiłowicz, który mimo zaniedbań, które doprowadziły do buntu w dalszym ciągu uzyskiwał bardzo dobre oceny od swoich zwierzchników, a nawet został odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi za „osobistą odwagę, za energię, inicjatywę i należyte zorganizowane służby więziennej przy tłumieniu buntu”.
Zapewne już nigdy nie dowiemy się kto pomaga zorganizować bunt, bo co do tego że ktoś z zewnątrz, a może nawet i z załogi pomagał, nie ma wątpliwości. Nie dowiemy się również dlaczego wojsko dysponując wieloma możliwościami transportu, nie dotarło na miejsce zdarzenia? Tym bardziej, że na mocy dekretu Naczelnika Państwa z 2 stycznia 1919 roku, oraz rozporządzenia Rady Ministrów z 18 kwietnia tegoż roku, dowódcy garnizonów zobowiązani byli na żądanie władz cywilnych do udzielenia niezbędnych sił, w celu stłumienia zbiorowych aktów gwałtu publicznego, zbrojnych wystąpień przeciwko państwu. Nie dowiemy się również kim tak naprawdę był sierżant Jan Kowalski. Zadziwiające jest również to, że naczelnik Butwiłowicz, który mimo zaniedbań, które doprowadziły do buntu w dalszym ciągu uzyskiwał bardzo dobre oceny od swoich zwierzchników, a nawet został odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi za „osobistą odwagę, za energię, inicjatywę i należyte zorganizowane służby więziennej przy tłumieniu buntu”.
Pisząc tekst korzystałem:
1. Archiwum Państwowe w Kielcach:
- APwK, Urząd Wojewódzki Kielecki (I), Bunt w więzieniu na Świętym Krzyżu 1925-
1926, sygn. 2805.
- APwK, Urząd Wojewódzki Kielecki (I), Raporty Powiatowych Komend Policji
Państwowych w sprawie bandytyzmu 1922-1925, sygn. 458.
- APwK, Więzienie na Świętym Krzyżu, Raporty i wyjaśnienia naczelnika więzienia dot.
stosunków wewnątrz więziennych, sygn. 1.
- APwK, Więzienie na Świętym Krzyżu, Akta osobowe Butwiłowicza Mieczysława –
naczelnika więzienia, sygn. 32.
- APwK, Więzienie na Świętym Krzyżu, Bezpieczeństwo więzienia 1925, sygn. 164.
- APwK, Więzienie na Świętym Krzyżu, Księga rozkazów wewnętrznych 1924 – 1925,
sygn. 213.
2. Gazety i czasopisma:
- Gazeta Kielecka, 1925, nr 77, 78, 89.
- Ilustrowany Kuryer Codzienny, 1925, nr 262, 263, 264.
- Światowid, 1925, nr 40.
3. Książki i artykuły:
- Massalski A., Miejsce pokuty i poniżenia. Instytut Księży Zdrożnych (1853 – 1863)
i więzienie rosyjskie (1886 – 1864) na Świętym Krzyżu, w: Klasztor na Świętym Krzyżu
w polskiej kulturze narodowej, pod red. Gryza R. i ks. Olszewskiego J., Kielce 2000, s.
171-193.
- Matysiak W., Historia więzienia na Świętym Krzyżu, Kielce 2006.
- Morąg. B., Historia więzienia na Świętym Krzyżu, Warszawa 1987.
- Nosal Z., Piekło na świętej górze, Kielce 1989.
- Nosal Z., Święty Krzyż, Łódź 1970.
- Przeniosło M., Więzienie n Świętym Krzyżu w latach 1918 – 1939, w: Klasztor na
Świętym Krzyżu w polskiej kulturze narodowej, pod red. Gryza R. i ks. Olszewskiego J.,
Kielce 2000, s. 205-225.
4. Zdjęci z NAC:
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/173497/1f8b8b38a45079d4bbb34ef70dc1a8dc/
Opis zdjęcia: Budynek na pierwszym planie (ten pośrodku) to dom naczelnika więzienia. Obecnie w tym miejscu znajduje się wieża radiowo-telewizyjna. Strażnica po lewej to ta, którą zdobyli więźniowie. Budynek w głębi to gmach więzienia, obecnie Muzeum Przyrodnicze Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Po prawej stronie domu naczelnika znajduje się droga i brama główna więzienia.
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/173532/1f8b8b38a45079d4bbb34ef70dc1a8dc/
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/173502/1f8b8b38a45079d4bbb34ef70dc1a8dc/
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/173505/1f8b8b38a45079d4bbb34ef70dc1a8dc/
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/173499/1f8b8b38a45079d4bbb34ef70dc1a8dc
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/173498/1f8b8b38a45079d4bbb34ef70dc1a8dc/
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/173506/1f8b8b38a45079d4bbb34ef70dc1a8dc
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/173511/1f8b8b38a45079d4bbb34ef70dc1a8dc/
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/173540/1f8b8b38a45079d4bbb34ef70dc1a8dc/
Subskrybuj:
Posty (Atom)